poniedziałek, 25 października 2010

Przygoda na księżycu

Po powrocie do domu wyszliśmy z Karolem na spacer. Kiedy spacerowaliśmy to okazało się, że chodziliśmy w kółko. Karol powiedział, że chyba jesteśmy na księżycu. Nie byliśmy pewni, czy się stamtąd wydostaniemy. Karol podtrzymywał mnie na duchu, licząc na jakąś pomoc. Po kilku godzinach usłyszeliśmy jakieś głosy, a potem kroki. Zobaczyliśmy nadchodzących ludzi. Wtedy pomyśleliśmy sobie, że oni nam pomogą. Zapytaliśmy ich, czy można się stąd jakoś wydostać i wtedy dowiedzieliśmy się, że tylko przez telefon komunikacyjny z ziemią. Jak najszybciej skontaktowaliśmy się z rodzicami Karola i po chwili przyleciał po nas jakiś dziwny pojazd. Nie martwiliśmy się tym, bo myśleliśmy tylko aby jak najszybciej dostać się do domu. Zajęło nam to chyba parę godzin, ale w końcu znaleźliśmy się w domu. Mama Karola ucieszyła się bardzo z naszego powrotu. Zrobiła nam ciepłą herbatkę i wtedy poszliśmy spać.
Karol Łowczynowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz