poniedziałek, 20 czerwca 2011

Wielkie losowanie

Dzisiaj przyszedłem rano do klasy. To już ostatni dzień z lekcjami. Robiliśmy porządki w klasie, oraz wakacyjną dekorację. Śpiewaliśmy także piosenkę, którą ostatnio uczyliśmy się. Wreszcie przyszła ta chwila. Pani przygotowała losy i tylko na jednym było napisane „Jestem twój Misiu”. Wszystkie losy trafiły do torebki. Na hasło dzieci zaczęły losowanie. Każdy stał już z losem i wtedy pani powiedziała, że mogą otworzyć los. Nastała chwila ciszy, po której okazało się, że moim nowym domem będzie dom Oliwii Mołczan. I tak spakowałem swoją szafę i pożegnałem się z dziećmi życząc im wesołych wakacji i obiecałem odwiedzić je we wrześniu.

Miś Uszatek

piątek, 17 czerwca 2011

W Baśniowej Krainie

Dziś wybraliśmy się z Oliwią oraz dziećmi z klasy 3a na pożegnalne ognisko. Wszyscy zebraliśmy się przed szkołą przed 16:00, potem wszyscy pojechaliśmy na działki. Zaczęliśmy grać w zbijaka, gdy Pani rzuciła piłką to wszystkie dzieci zniknęły, a my znaleźliśmy się w Baśniowej Krainie. Zauważyliśmy Królewnę Śnieżkę, no to jej się spytaliśmy, gdzie jesteśmy i jak się nazywamy.
Miś przedstawił nas i powiedział:
Ja jestem Uszatek, a ta oto dama to Oliwia.
Ona odparła:
Jesteście w Baśniowej Krainie, bardzo miło mi was poznać, tu znajdziecie: krasnoludki, syrenki, wróżki, gadające drzewa i gadające kamienie.
My odparliśmy:
Aha dziękujemy bardzo, ciebie też bardzo miło poznać, a gdzie mamy teraz iść??
Królewna odparła:
Możecie iść ze mną do domu Krasnoludków.
Odparliśmy:
Dobrze, a może mamy ci pomóc sprzątać albo coś innego?
Królewna powiedziała:
Wiecie co, ty Uszatku możesz umyć naczynia, a ty Oliwia możesz mi pomóc rozwiesić pranie.
Odparliśmy:
No to idziemy szybko i bierzemy się do roboty!
15 minut później. Oliwia powiedziała:
No nareszcie doszliśmy, bierzemy się za robotę.
Gdy już skończyliśmy, to przyszły krasnoludki i powiedzieliśmy im, co się stało i jak się tu znaleźliśmy.
Gdy poznaliśmy krasnoludki, to opowiedzieliśmy Im naszą fantastyczną przygodę i jak się tu znaleźliśmy. Były pod wielkim wrażeniem i jakby nie bardzo nam uwierzyły w to, co im powiedzieliśmy, ale Śnieżka to, co my powiedzieliśmy potwierdziła.
Poszliśmy ze Śnieżką na spacer, gdy dotknęliśmy gadającego drzewa, to pojawiliśmy się przy ognisku z całą naszą klasą, i piekliśmy kiełbaski, a potem mieliśmy wiele, wiele konkursów.
Wszyscy trafili bezpiecznie do swych domów.

Oliwia Sokołowska

środa, 15 czerwca 2011

Produkcja kolczyków

Gdy siedziałem z Oliwią przy biurku, zobaczyliśmy, że kolczyki siostry Oliwii zaczęły uciekać. Goniliśmy je przez godzinę, ale dalej uciekały, a my je goniliśmy. Nie wiadomo kiedy znaleźliśmy się w fabryce kolczyków. Rozglądaliśmy się za kolczykami Asi. Po minucie znaleźliśmy je i wróciliśmy do domu. Usiedliśmy w fotelu i pomyśleliśmy, że kolczyki chciały nam coś powiedzieć. Nagle zobaczyliśmy kartkę. Było na nie napisane, że kolczyki potrzebują naszej pomocy. Zgodziliśmy się i one zabrały nas do fabryki kolczyków. Okazało się, że ludzie kupują coraz więcej kolczyków, a ich jest coraz mniej. Poprosiły, żebyśmy pomogli im wyprodukować więcej kolczyków. Ja zrobiłem 230 kolczyków, a Oliwia 220. W podziękowaniu podarował y nam 10 par. Wzięliśmy kolczyki i wróciliśmy do domu. Daliśmy kolczyki mamie i Asi. Kiedy mama zapytała skąd je mamy, powiedzieliśmy, że z fabryki i że sami je zrobiliśmy. Wtedy mam powiedziała, że wyprodukowaliśmy je w swojej wyobraźni, albo dostaliśmy w czasie świąt pod choinkę. Nagle nie wiedzieliśmy czy to wyobraźnia, święta, czy może sen. Kiedy obudziliśmy się mama stwierdziła, że popsuła nam się wyobraźnia i trzeba pójść do mechanika, który nam ją naprawi. Po powrocie wszystko było jak dawniej, ale kolczyki mieliśmy dalej.

Oliwia Nurek

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Spotkanie z Druidem

Po szkole wróciłem do domu z Wiktorem. Zaczęliśmy czytać książkę o przyrodzie. Nagle z książki wyrosły drzewa, krzaki i zwierzęta, więc zaczęliśmy chodzić po lesie. Zobaczyliśmy jaskinię. Kiedy podeszliśmy bliżej usłyszeliśmy płacz. Weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy tam druida. Zapytaliśmy go, dlaczego płacze. Druid powiedział, że uciekł jego wilczek. Pomogliśmy mu szukać pupilka. Wiktor na północy, ja na południu, druid na wschodzie i zachodzie. Druid znalazł lisa i zająca. Ja znalazłem jaskinię i wszedłem do niej i nagle … Z jaskini wyskoczył niedźwiedź. Zaczął mnie gonić. Pobiegłem do druida, który powiedział do niedźwiedzia „Odejdź!” i i on odszedł. Poszliśmy razem do Wiktora. Okazało się, że to Wiktor znalazł wilczka przy stawie. Wróciliśmy do jaskini, gdzie druid nam podziękował. Nagle drzewa się zmniejszyły i wszystko zaczęło znikać. Wszystko opowiedzieliśmy mamie, ale mama nam nie uwierzyła.

Wiktor Rajski

sobota, 11 czerwca 2011

Przygoda z mroczną baletnicą

Dzisiaj odwiedziłem Natalię. Po obiedzie wyszliśmy na dwór. Wśród drzew zobaczyliśmy mroczną baletnicę, która miała na imię Mrocznusia Wielka. Szukała ona swojego zamku, który znajdował się w Świeradowie. Zapytałem ją jak się tu znalazła? Ona opowiedziała mi swoją historię. Gdy szła z przewodnikiem zobaczyła czarne róże. Chciała zerwać jedną. W tym czasie przewodnik oddalił się, a ona błąkała się po lesie, aż znalazła się tutaj. Zaczęliśmy szukać pana przewodnika, ale nigdzie go nie było. Mroczniusia powiedziała, że może poszedł do zamku. Zwołaliśmy całą klasę 3a i wyruszyliśmy w stronę zamku. Gdy dotarliśmy, okazało się, że przewodnik był już na miejscu i czekał. Mroczusia podziękowała nam za pomoc i odeszła. Wtedy pani Renatka zapytała się „Czy chcielibyśmy zwiedzić zamek?”. Z wielką ochotą zgodziliśmy się na zwiedzanie.

Natalia Połoczańska

piątek, 10 czerwca 2011

Na zamku Czocha

Pewnego dnia Laura zabrała mnie na klasową wycieczkę, ale ponieważ byłem również z dziećmi z klasy 3a i 3c, przygoda ta działa się nie tylko z Laurą.
Byliśmy właśnie w zamku Czocha, gdy usłyszeliśmy płacz i głośne kroki. Nagle w drzwiach stanęła niewierna żona szukająca swego zamurowanego dziecka. Wszyscy bardzo się baliśmy i uciekliśmy na wieżę. Zabarykadowaliśmy drzwi i szukaliśmy broni. Pani Renata nas przegrupowała i w końcu gotowi wpuściliśmy niewierną żonę, rzuciliśmy się na nią i wtedy zaczęła wołać –O ja nieszczęśliwa, o ja nieszczęśliwa… Opowiedziała nam swoją historię, lecz nagle wieża zaczęła się chwiać i zaczęliśmy uciekać. Baliśmy się, że spadniemy. Nagle pojawił się wir, który przeniósł nas do autobusu. Po tej przygodzie byliśmy bardzo głodni, tak więc udaliśmy się do Grodźca na kolację.
Kasia Książka

czwartek, 9 czerwca 2011

Na wycieczce

Witam bardzo serdecznie, jestem Uszatek, a moja dzisiejsza opiekunka to Laura. Wybieramy się na jedną noc na Grodźcu, gdy Laura mnie dotknęła znaleźliśmy się w autobusie z Panią Renatą, Panią Kasią i dziećmi z klasy 3c i 3a. Byliśmy bardzo zdziwieni i nie wiedzieliśmy, o co chodzi, lecz pani Renia nam wyjaśniła, że jedziemy do pana przewodnika, a potem w góry. Gdy pan przewodnik był już w autobusie mówił nam gdzie jesteśmy i gdzie jedziemy, ale ja i Laura nie byliśmy zbytnio zainteresowani. Laura zapytała: proszę pani daleko jeszcze do tych gór? A pani Renia odparła:
-No Laura no, co ty? Jeszcze jakieś 20 minut jazdy autobusem. Laura na to: aha dziękuje bardzo. Nareszcie dojechaliśmy, mieliśmy miła niespodziankę, ponieważ był zjazd gondolą, ale gdy już byliśmy w środku było źle, bo gondola zaczęła się kiwać a ja i osiem dziewczyn jechałyśmy bez pani. Oliwia Nurek powiedziała: Bez obaw już koniec. Wszyscy bezpiecznie wyszli z gondoli i czekali na resztę. Dziesięć minut później, już wszyscy przyjechali na samą górę, a pani Kasia kazała wyjść na dwór, no to wszyscy wyszliśmy. Pan przewodnik prowadził nas w górę, górę i górę, aż doszliśmy do granicy Czeskiej. Każdy sądził, że już wracamy, ale to była dopiero połowa drogi. Gdy już byliśmy na końcu drogi to Pan przewodnik powiedział: Kto chce może iść na wieże widokową? Prawie każdy chciał, oprócz 4 osób. Z wieży widokowej było widać nasze kominy z ELEKTROWNI TURÓW, gdy już zeszliśmy z wieży widokowej to, każdy narzekał ze zmęczenia, lecz to nie trwało długo, bo Pani Renia i Pan przewodnik kazali nam przestać narzekać, bo dużo drogi do przebycia, a ostatni zjazd o 16:00. Szliśmy, szliśmy i jeszcze raz szliśmy, aż doszliśmy do gondoli, gdy zjeżdżaliśmy było mniej strasznie. W końcu zjechaliśmy! Razem wszyscy wróciliśmy do autobusu i wyruszyliśmy do Zamku Czocha. Jechaliśmy dwie godziny, aż dojechaliśmy. W Zamku Czocha Pan oprowadzał nas i mówił, że kręcono w tym Zamku stare filmy wojenne i jeden odcinek serialu "Pierwsza miłość ". Pan oprowadzał nas po lochach, sali przesłuchań itd. Gdy już skończyliśmy, poszliśmy do części głównej Zamku Czocha, też zwiedzaliśmy, ale także słuchaliśmy legend, zwiedziliśmy sypialnię, łazienkę i poszliśmy również na strych. Nadszedł koniec zwiedzania, wyszliśmy kupować przepiękne pamiątki. Gdy skończyliśmy weszliśmy do autobusu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Minęły dwie godziny, zaczął mocno padać deszcz, w dodatku w deszczu zgubiliśmy drogę. Ale Pan przewodnik wyskoczył z kolorową parasolką i spytał o drogę, na szczęście zastał panią, która powiedziała, w którą stronę mamy jechać, no i pojechaliśmy. Nareszcie jesteśmy! Wszyscy krzyczeliśmy z radości, no i się wypakowaliśmy i poszliśmy na obfitą kolację. Mmm.. była pyszna, po kolacji rycerz Wacław pokazywał nam swoją piękną i ciężką zbroje.
Po obejrzeniu zbroi rycerza Wacława i wysłuchaniu jego opowieści, wyruszyliśmy do sypialń po buty i bluzy. Gdy już zeszliśmy na dwór to Pan Kasztelan dał nam pochodnie, ale najpierw kazał ustawić się gęsiego i co sześć osób dawał pochodnie. Ja, Laura, Klaudia i Oliwia zauważyliśmy Białą Damę, ja się wystraszyłem, ale nie wiem jak tam dziewczyny. Wszyscy szliśmy za Panem, weszliśmy do wieży zgasło kilka pochodni. Weszliśmy po schodach, nagle musieliśmy kucnąć, bo było strasznie nisko. Nagle znaleźliśmy się w środku okrągłej wieży, zapełnionej klejnotami. Lecz Pan zakazał je zabierać i dotykać, bo będziemy przeklęci. Każdy się Pana posłuchał i zostawił klejnoty. Wszyscy bezpiecznie wróciliśmy do swych sypialń się umyliśmy się i poszliśmy spać. Pobudkę mieliśmy o 7: 00, następnie uczyliśmy się latać, a później mieliśmy śniadanie. Potem zabieraliśmy swoje rzeczy z pokoi i lecieliśmy do Złotoryi, na płukanie złota. Polegało ona na tym, że: ubieraliśmy specjalne buto - nogawki, potem dostawaliśmy miski, do których wsypywaliśmy trochę piachu, następnie robiliśmy małą dziurkę a potem Pani wsypywała trzy malutkie kamyczki złota, które mieliśmy płukać, po skończonym płukaniu zostały trzy malutkie kamyczki złota, które zabieraliśmy do domu. Do domu wszystkich przeniósł magiczny portal, wszyscy trafili bezpiecznie do domu.

Laura Skorupa

niedziela, 5 czerwca 2011

Niespodzianka

Pewnego pięknego dnia, gdy razem z Olą bawiliśmy się z Dolarkiem – kotkiem Huberta, Dolarek zaczął przeraźliwie miauczeć. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, gdy nagle pufa się zatrzęsła, materac jakby się wysunął i wpadliśmy do środka. Kiedy się obudziliśmy, zauważyliśmy, że jesteśmy w Krainie Węży. Jeden z węży podszedł do nas i przedstawił się: „Nazywam się Karman II i jestem Wielkim Wężem”. Zapytaliśmy się Karmana, dlaczego nas tu sprowadził. Ren podpowiedział: „Sprowadziłem was tutaj, ponieważ moja córka Sani, czwartego czerwca ma urodziny, więc chciałem żebyście pomogli mi wymyśleć dla niej prezent. Długo myśleliśmy i zastanawialiśmy się, co by tutaj poradzić. Po pewnym czasie przyszło mi do głowy, żeby Karman ze swojego, ogromnego ogona, zrobił przepiękną zjeżdżalnię. Ola przyznała, że to był świetny pomysł. Gdy nadszedł czwarty czerwca, wszystko było już gotowe na przyjęcie urodzinowe. Tak jak uzgodniliśmy, Sani dostała w prezencie ogromną zjeżdżalnię. Bardzo się z niej ucieszyła. Kiedy dowiedziała się, kto to wymyślił, ucałowała mnie w policzek i wypowiedziała słowa: „Bim sala Grim, dim a rim”. Pod wpływem tych słów z powrotem znaleźliśmy się na pufie. Dolarek wesoło zamiauczał, a my nie wiedzieliśmy czy to co się wydarzyło przed chwilą było prawdą. Mimo wszystko uznaliśmy, że mieliśmy przecudne przygody.

Ola Mizdal

czwartek, 2 czerwca 2011

Smok

To ja wasz ulubiony Uszatek. Posłuchajcie mojej przygody u Karola. Pewnego dnia Karol zaprowadził mnie w dziwne miejsce. Była to jaskinia. Szliśmy tak sobie chyba z godzinę, nagle słyszymy dziwne odgłosy. Podchodzimy, patrzymy, a to smok sobie śpi w najlepsze. Nagle obudził się zaczął ziać ogniem. Zaczęliśmy uciekać, a on za nami. Już prawie nas miał, gdy nagle wpadliśmy do jakiejś dziury. Było ciemno i tak ponuro, wtedy zaczęliśmy się bać, ze tu zostaniemy na zawsze. Dziwne dźwięki zwróciły naszą uwagę. To był mały świetlik. Wskazał nam drogę do wyjścia. Byliśmy uratowani i spokojnie wróciliśmy do domu.

Karol Łowczynowski

środa, 1 czerwca 2011

Podróż w czasie

Dzisiaj po szkole poszedłem do Karoliny, która zaproponowała mi oglądanie telewizji. Kiedy spokojnie oglądaliśmy program poczuliśmy lekkie dmuchniecie wiatru. Gdy dmuchnięcia były coraz mocniejsze. To nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom, zobaczyliśmy wielkie tornado, które nas porwało. Lecieliśmy i lecieliśmy nagle skapneliśmy się, że jesteśmy w latach 70 w Krakowie. Postanowiliśmy przejść się. Po czterdziestu minutach zobaczyliśmy wielką scenę, a na niej śpiewającą Annę Jantar. Postanowiliśmy więc zostać i posłuchać jak śpiewa Po pierwszej piosence Anna miała , więc mogliśmy pójść i poprosić ją o autograf. Jednak, gdy dotarliśmy za kulisy zobaczyliśmy płaczącą Annę. Powiedziała nam, że pragnie zostać jeszcze jeden dzień w Krakowie, ale nie może, bo ma koncert w Berlinie. Kiedy zapytaliśmy ją dlaczego w takim razie nie przesunie koncertu, powiedziała, że nie wpadło jej to do głowy. Zapytała, czy moglibyśmy to dla niej zrobić. Zgodziliśmy się i zadzwoniliśmy do Berlina i powiedzieliśmy organizatorowi, że koncert Anny należy przesunąć ponieważ ma jeszcze jeden występ w Krakowie. Organizator zgodził się, przełożył koncert i podziękował nam za telefon. Anna bardzo się ucieszyła z wiadomości i w zamian dała nam autograf i zaprosiła na scenę do wspólnego śpiewania. Po koncercie znowu pojawiło się tornado i zabrało nas do domu.
Karolina Marciniak

poniedziałek, 30 maja 2011

Przygoda w podwodnym świecie

Dzisiaj malowałem z Oliwią pracę Pt. „O czym szumi morze?” Kiedy zaczęliśmy malować,
Nagle pokój zaczął wypełniać się wodą, a my znaleźliśmy się w wielkim podwodnym świecie. W pewnym momencie, kiedy zabrakło nam oddechu pojawił się malutki elf i sprawił, że mogliśmy oddychać pod wodą. Gdy spacerowaliśmy pod wodą chodnikiem znaleźliśmy piękną muszelkę, ale nie zdążyliśmy jej podnieść, gdyż kiedy się obróciliśmy zauważyliśmy goniącego nas rekina. Przestraszyliśmy się bardzo, więc zaczęliśmy uciekać. Kiedy uciekaliśmy, nagle przed nami pojawił się ośmiornica i powiedziała do rekina, żeby przestał nas gonić. Rekin był bardzo zdziwiony, ponieważ nikt nigdy na niego nie krzyczał. Zrobił zdziwioną minę i zapytał się ośmiornicy, dlaczego ma przestać nas gonić. Ośmiornica odpowiedziała mu, że wcześniej pojawił się u niej elf i uprzedził ją, że pojawią się u niej tajemniczy goście z innego świata. Kiedy ośmiornica wyjaśniła wszystko, to rekin przestał nas gonić i odpłynął, a ośmiornica zawiozła nas do swojej groty. W grocie wypiliśmy herbatkę, zjedliśmy po kawałku ciasta i pobawiliśmy się z ośmiornicą. Kiedy wyszliśmy na spacer, nagle pojawił się wir i wciągnął mnie i Oliwię. Po dziesięciu sekundach znaleźliśmy się w suchym pokoju Oliwii. Gdy spojrzeliśmy na pracę była już namalowana, a na biurku leżała muszelka, której nie udało nam się zdobyć w podwodnym świecie.
Oliwia Mołczan

środa, 25 maja 2011

Przygoda w fabryce zabawek

Dzisiaj ponownie odwiedziłem Izę. Gdy przyszedłem z nią do domu, to Iza wzięła klucz do garażu i poszła ze mną po rower. Kiedy zaczęliśmy robić drugie kółko wokół domu ,to przed nami pojawiła się z nikąd dziura. Nie zdążyliśmy wyhamować i wpadliśmy w nią. Znaleźliśmy się w fabryce zabawek. Małe krasnoludki które pracowały w fabryce chciały poprosić nas o przysługę. Mieliśmy wymyślić jakąś nową zabawkę, a za to krasnoludki dadzą nam dużo, dużo zabawek. Zgodziliśmy się oczywiście i zaczęliśmy myśleć. Po jakimś czasie Iza wymyśliła lalko-robota który chodzi, pierze, sprząta, myje, tańczy, gotuje i usypia. Krasnoludki były bardzo szczęśliwe podziękowały nam i dały zabawki. Gdy byliśmy na górze nie mieliśmy zabawek ale mieliśmy wielkie wspomnienie.

Iza Krzyzińska

poniedziałek, 23 maja 2011

Przygoda w świecie dinozaurów

Gdy przyszliśmy do domu Damiana zaczęliśmy czytać książkę o dinozaurach i książka nas wciągnęła do świata dinozaurów. Był tam Tyranozaur, najgroźniejszy, mięsożerny dinozaur. Zbliżał się w naszym kierunku, więc zaczęliśmy uciekać. Nagle przyszedł nam do głowy pomysł, żeby zastawić na Tyranozaura pułapkę. Mieliśmy przy sobie magiczne szkiełko -Oko Życia Damiana, które mnoży obraz. Postanowiliśmy go użyć. Tyranozaur wziął Oko Życia Damiana i widział nas kilkunastu. Nie był już taki odważny i biegł wolniej. A my w tym czasie znaleźliśmy sieć rybacką i zawiesiliśmy ją na drzewie. Tyranozaur biegł i wpadł prosto w sieć-pułapkę, a my byliśmy bezpieczni i znaleźliśmy się z powrotem w domu.

Damian Kącki

czwartek, 12 maja 2011

Klub Tiary

Siemka. Dziś wybieram się na kolejną wspaniałą przygodę z Laurą. Od razu, gdy Laura chwyciła mnie za rękę, to znalazłem się w jej ksiązce z biblioteki. Na powitanie przywitała nas księżniczka Keiti. Była 6;30, budzik zaczął dzwonić, aż obudził mnie, Laurę i księżniczki z naszego pokoju. Księżniczka Alice powiedziała - Niedobrze. Wróżka była tu i przestawiła nam o 1godzinę wcześniej zegar, ponieważ w kryształowym zamku jest tam jeden dzień psikusa. Więc i my postanowiliśmy zrobić wróżce psikusa, a jakiego? Wkradliśmy się po cichu do jej sypialni, schowaliśmy różdżkę wróżki i szybko pomknęłyśmy do pokoju. Księżniczka oraz Laura zaczęły się ubierać, więc i ja znalazłem jakieś ubranka i się przebrałem. Była zbiórka na śniadanie, Królowa Perfekta spytała nas: -Skąd jesteście, jak się tu znaleźliście?
Laura odparła: -Witam, jestem Laura, a to mój przyjaciel Uszatek. Jesteśmy z Bogatyni, wciągnęła nas książka.
Królowa odpowiedziała: -Dołączcie zatem do nas.
-Dobrze wasza wysokość- odpowiedzieliśmy i usiedliśmy z księżniczkami z naszego pokoju. Po śniadaniu zaczęliśmy znikać, aż się pojawiliśmy na ostatniej lekcji Laury.

Laura Skorupa

poniedziałek, 9 maja 2011

Podwodna przygoda

Dzisiaj ponownie odwiedziłem Miłosza i jego rodzinę.Kiedy on odrabiał lekcje,mną zajęła się jego siostra Oliwia.Jak już skończył lekcje zaczęliśmy grać na komputerze.Opiekowaliśmy się w niej rybkami i zwierzętami morskimi.Aż tu nagle pojawił się wir i wciągnął nas w głębiny oceanu.Kiedy podziwialiśmy jego uroki usłyszeliśmy jakiś głos.Pomóżcie mi,zgubiłem się i nie mogę trafić do domu.Rozejrzeliśmy się dookoła i zobaczyliśmy małą pomarańczową rybkę.Jestem błazenek i szukam mamy-powiedziała rybka.Pomożemy ci-powiedzieliśmy.Jak płynęliśmy spotkaliśmy żółwia morskiego,który wskazał nam drogę do ukwiału,gdzie na pewno jest mama błazenka.Dopłynęliśmy na miejsce.Było tam bardzo dużo ryb i wszystkie wyglądały tak samo jak nasz błazenek.Na szczęście błazenek od razu odnalazł swoją mamę.Oboje nam bardzo dziękowali za pomoc.Mieliśmy właśnie płynąć dalej,kiedy pojawił się znów wir.Wciągnął nas i znów znalezliśmy się w domu przed komputerem.

Miłosz Włodarczyk

czwartek, 5 maja 2011

Pogodowy potwór

Opowiem wam przygodę jaka mnie spotkała, gdy szliśmy ze szkoły do domu z misiem Uszatkiem. Był majowy ciepły dzień, gdy nagle zrobiło się zimno i zaczął padać deszcz, a następnie śnieg. Zobaczyliśmy niewielką trąbę powietrzną, która przeniosła nas do krainy pogodowego potwora. Uszatek zapytał się jego dlaczego tak zmieniła pogodę w maju. Pogodowy potworek odpowiedział, że jest to jego siła, która otrzymał od ludzi i nie ma zamiaru się jego pozbyć. Podejrzewaliśmy tego potwora że żywi się ściekami, brudnym powietrzem z fabryk, zanieczyszczeniami. Z natury to ten potwór jest uczynny bo gdy go poprosiliśmy, by nas przeniósł z powrotem, to zrobił to bez namysłu. Teraz to ja z Uszatkiem jesteśmy już mądrzejsi i wiemy co trzeba robić, by osłabić tego pogodowego potwora.

Kamil Walczak

środa, 27 kwietnia 2011

Przygoda w zamku

Kiedy dzisiaj wychodziłem z Oliwią ze szkoły, to przed drzwiami szkolnymi pojawiło się tornado i nas wciągnęło. Po chwili znaleźliśmy się przed ogromnym zamkiem, który stał na wielkim wzgórzu. Gdy weszliśmy do zamku, to przed nami pojawił się duch i zaprosił nas do swojej komnaty. W tej komnacie było dużo złotej biżuterii, która pięknie lśniła. Już chcieliśmy jej dotknąć, jednak duch nam zabronił. Gdy duch na chwilę zniknął, to my wzięliśmy kilka pierścionków na pamiątkę i schowaliśmy do małego plecaka. Po chwili pojawił się duch i był zły. Nagle zrobiło się ciemno. Tak ciemno, że nie było nic widać. Kiedy się rozjaśniło okazało się, ze znowu jesteśmy przed szkołą, ale niestety plecak jest pusty.
Oliwia Sokołowska

piątek, 15 kwietnia 2011

Przygoda z żelazkiem

Mama Oliwii prasowała cichy. Jednak musiała nagle wyjść i poprosiła nas, żebyśmy popilnowali żelazka. Zgodziliśmy się, bo myśleliśmy, że będzie fajna przygoda. Mieliśmy rację. Nagle z żelazka pojawiła się wielka para i przeniosła nas do zmyślonego świata. Kiedy tam sobie chodziliśmy spotkaliśmy czarodziejkę, która miała długie czerwone włosy. Przywitaliśmy się z nią i powiedzieliśmy jak tu się znaleźliśmy. Zapytaliśmy się, czy mogła by nam pomóc wrócić do domu. Czarodziejka zgodziła się. Wypowiedziała zaklęcie i w jednej minucie znaleźliśmy się w domu. Kiedy opowiedzieliśmy wszystko mamie, to powiedziała, ze nigdy by mi nie dała żelazka do ręki.
Oliwia Nurek

czwartek, 14 kwietnia 2011

Przygoda w zamku duchów

Dzisiaj, kiedy wracałem z Oliwią do domu, to nagle wciągnęło nas tornado. Kiedy się zatrzymało zauważyliśmy, że jesteśmy na wielkim podwórzu zamku. Tam gdzie byliśmy było bardzo zimno i ciemno, więc weszliśmy do zamku. W zamku także było ciemno, ale Oliwia zauważyła włącznik światła. Po zapaleniu światła zobaczyliśmy, że w zamku jest strasznie, i że na obrazach są duchy. Kiedy weszliśmy po schodach to zauważyliśmy czarne stare drzwi. Byliśmy bardzo ciekawi, co tam jest, więc otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Jednak był to zły pomysł, ponieważ spotkaliśmy tam ducha, który był bardzo zły, bo zakłóciliśmy mu sen. Kiedy duch nas zauważył , to zaczął nas gonić. Uciekaliśmy ile sił w nogach. Nagle zobaczyliśmy drugie schody górę. Gdy tam weszliśmy zauważyłem moich kolegów, którzy byli przywiązani do drewnianej belki. Myślałem, że nie żyją, ale oni jednak oddychali. To nie wszystko. Po minucie zobaczyliśmy biegnącego ducha. Był tak zmęczony, że musiał odpocząć. Wtedy Oliwia zakradła się od tyłu i związała go liną, a ja odwiązałem moich kolegów. Nagle, nie wiadomo skąd pojawił się przed nami elf, który powiedział, że na zewnątrz jest samochód, którym możemy odwieść kolegów do domu. Było już późno, ale zgodziliśmy się. Potem tym samochodem wróciliśmy do domu. Przed domem czekał na nas elf. Zabrał nam samochód i cofnął czas. Gdy weszliśmy do mieszkania opowiedzieliśmy wszystko mamie, ale nam nie uwierzyła. Ach ci dorośli.
Oliwia Mołczan

wtorek, 12 kwietnia 2011

W krainie niedźwiedzi

Niedawno razem z Olą przeżyłem wspaniałą przygodę. Wieczorem, kiedy oglądaliśmy zdjęcia z wakacji, mama Oli zawołała nas na kolację. Schodziliśmy na dół, gdy wtem schody zapadły się i wpadliśmy do ciemnego tunelu. Kiedy ocknęliśmy się, zobaczyliśmy że przed nami stoi ogromny niedźwiedź grizli. Byliśmy bardzo wystraszeni. Niedźwiedź powiedział nam, że jest strażnikiem Wielkiego Króla Niedźwiedzi i musimy z nim pójść. Tak też zrobiliśmy. Gdy ujrzeliśmy króla, ten poprosił nas o pomoc, mówiąc: „Słuchajcie, nie dawno zaatakowała nas grupa większych od nas niedźwiedzi, porwali moją córkę. Czy moglibyście nam pomóc?” Odrzekliśmy, że owszem. Następnego dnia, wczesnym rankiem wszyscy byliśmy już uzbrojeni i gotowi do walki. Skradaliśmy się cichutko i gdy dotarliśmy do celu, zaskoczyliśmy ich. Jednak przywódca ich grupy powiedział nam, że nie chcą walczyć a my byliśmy bardzo zaskoczeni. Wyjaśnił nam też, że odda córkę i poprosił, żeby nie wszczynać wojny. Z początku Wielki Król Niedźwiedzi nie chciał w to uwierzyć ale gdy uścisnął córkę, natychmiast się zgodził i wszystko było jak dawniej: król odzyskał córkę a niedźwiedzie żyły w pokoju. Król w podziękowaniu podarował nam słoik miodu i odesłał nas do domu.
Gdy otworzyliśmy oczy staliśmy wciąż na schodach. I nie byliśmy pewni czy to, co się wydarzyło było prawdą, czy może szaloną fantazją.

Ola Mizdal

sobota, 9 kwietnia 2011

W magicznym świecie

Dzisiaj ponownie odwiedziłem Karolinę. Gdy Karolina odrobiła lekcje, to razem ze mną usiadła na fotelu. Wzięła książkę i zaczęła czytać. Po chwili ujrzeliśmy ruchome schody. Bardzo nas to zaciekawiło, więc weszliśmy na nie. Te schody przeniosły nas do innego świata. Był to świat rozrywki i zabawy. Tam gdzie zabawki żyły. Chwilę później ujrzeliśmy małego krasnoludka, który oprowadził nas po kilku miejscach. Były to bardzo ciekawe miejsca. Krasnoludek zaproponował nam, żebyśmy spróbowali nauczyć się robić ciasto poziomkowe, uwielbiane przez krasnoludki. Więc spróbowaliśmy. Niestety nadszedł czas, że krasnoludek musiał wracać do swojej pracy. Pożegnaliśmy się z nim i znaleźliśmy się przed fotelem.

Karolina Marciniak

czwartek, 7 kwietnia 2011

Przygoda na scenie

Gdy przyszedłem z Karolem do domu, to u Karola pojawił się wir i nas wciągnął. Znaleźliśmy się na scenie z zespołem Fell. Zapytali się nas czy Chcielibyśmy z nimi zagrać. Zgodziliśmy się. Ja byłem gitarzystą, a Karol basistą. Jak skończyliśmy grać, to nam podziękowali. Znów pojawił się wir i nas wciągnął. Znaleźliśmy się z powrotem w domu. Było już późno, więc poszliśmy się wykąpać. Przy kolacji opowiedzieliśmy wszystkim naszą przygodę.
Karol Łowczynowski

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Wyścig

Dzisiaj ponownie odwiedziłem Izę. Gdy skończyła odrabiać lekcje to zabrała mnie na dwór na rolki. Jeździliśmy po betonie aż nagle za domem Izy pojawiła się rakieta wsiedliśmy do niej i polecieliśmy na marsa. Był tam duży tor do jeżdżenia na rolkach jeden marsjanin powiedział że król marsian najlepszy rolkarz w całym wszechświecie chce się ścigać na rolkach z Izą. Iza się zgodziła i stanęła na linii startu, a ja byłem sędziom. Gdy powiedziałem „START” to niedowierzałem własnym oczom Iza była cały czas na prowadzeniu aż do samej mety. Iza i ja podziękowaliśmy Królowi za wspaniały wyścig wsiedliśmy do rakiety i polecieliśmy do domu. Opowiedzieliśmy o wszystkim mamie i tacie Izy ale nam nie uwierzyli.

Iza Krzyzińska

czwartek, 31 marca 2011

Przygoda na Gormie

Gdy przyszliśmy do domu Damiana zjedliśmy obiad a przed drzwiami do jego pokoju pojawił się potężny Władca Gormu. Wybiliśmy szybę w drzwiach do pokoju i weszliśmy do niego, a po sekundzie znaleźliśmy się w górach. Władca powiedział, że znajdujemy się na Gormie- tajemniczej wyspie. Nagle pojawili się wrogowie i rozpoczęła się bitwa. Każdy z nas pokonał kilku przeciwników, najwięcej Władca – sześciu, Damian trzech, a ja dwóch. Po stoczonej walce Władca zaprowadził nas do Jaskini Roscamar, w której znajdowały się magiczne diamenty. Powiedział nam, że jak usiądziemy na diamentach, to znajdziemy się w domu. Usiedliśmy na diamentach i znaleźliśmy się z powrotem w domu. Zdziwiliśmy się, że jest dalej z nami Władca, który zamienił się w zwykłą figurkę.

Damian Kącki

wtorek, 29 marca 2011

Guzik

Dzisiaj po lekcjach wracałem do domu z naszym wspaniałym kolegą misiem Uszatkiem. Po drodze spotkaliśmy kominiarza i wtedy misiek powiedział, że kto pierwszy złapie się za guzik, to spełni się jego życzenie. To niesamowite. Pomyślałem o morzu i za chwilę znalazłem się na plaży. Była piękna pogoda, świeciło słońce, woda szumiała o brzeg. Razem z Uszatkiem leżymy sobie na matach, pijemy zimne napoje i rozkoszujemy się lenistwem. Nagle poczułem chłód, to guzik oderwał mi się od kurtki, ten którego się tak kurczowo trzymałem. W taki to sposób wróciliśmy z powrotem znad morza. Teraz, gdy spotkam kominiarza, to będę na pewno łapał się za guzik.

poniedziałek, 28 marca 2011

Przygoda ze zwierzętami

Ponownie odwiedziłem Alicję. Gdy chcieliśmy wejść do domu, to nagle obok nas stanęła wróżka. Zapytaliśmy się „co od nas chcesz?” Ale wróżka machnęła różdżką i zamieniła nas w małe króliczki. Ala powiedziała, abyśmy w podskokach ruszyli na łąkę obok jej domu. Skakaliśmy, skakaliśmy i skakaliśmy. Nagle w oddali ujrzeliśmy drugiego królika, który był do nas podobny. Zawołaliśmy go, aby się z nami zaprzyjaźnił. Przedstawił się imieniem Bobek. Ala zakomunikowała, że również ma króliczka, który zwie się Gacek. Zaproponowała abyśmy go odwiedzili, a ja podpowiedziałem Ali, żeby z nim pogawędzić.
Po kilkunastu godzinach zobaczyliśmy ponownie wróżkę. Kiedy już myśleliśmy, że wrócimy do domu, ona wysłała nas do dżungli. Zobaczyliśmy tam: słonie, małpki, lwy, żyrafy i inne zwierzęta. Te zwierzęta były bardzo groźne, więc zaczęliśmy uciekać. Gdy uciekaliśmy, to nagle nie wiadomo skąd za nami pojawiła się biegnąca bestia, która chciała nam pomóc. Wskazała drogę do tajemniczego przejścia. Wskoczyliśmy i znaleźliśmy się w ogromnym zamku bestii. Był przepiękny. Korzystając z okazji poznaliśmy wszystkich mieszkańców zamku. Wtem obok nas stanęła wróżka. Myśleliśmy, że jeszcze raz chce nas gdzieś wysłać. Na całe szczęście odesłała nas prosto do domu. To była fascynująca przygoda.

Ala Bałajewicz

czwartek, 24 marca 2011

Spotkanie z Diplodokiem

Dzisiaj z Miłoszem przeżyliśmy niesamowitą przygodę. Po powrocie ze szkoły poszliśmy na dwór z pieskiem Miłosza Maksem. Później pograliśmy na komputerze i pobawiliśmy się. Wieczorem przed snem oglądaliśmy film o dinozaurach i poszliśmy spać. Ku naszemu zdziwieniu znaleźliśmy się w dziwnej krainie. Była całkowicie porośnięta lasem, nie było ludzi ani żadnych budynków, a na ziemi widoczne były tylko dziwne duże ślady. Nagle ziemia zaczęła drżeć i tuż przed nami pojawił się wielki dinozaur. Był tak duży jak trzy ciężarówki ustawione jedna na drugą. Przeraziliśmy się, że pewnie chce nas pożreć i chcieliśmy uciekać, kiedy dinozaur się odezwał. Jestem Diplodok – powiedział – nie bójcie się mnie. Nie jestem groźny i zjadam tylko rośliny. My też przedstawiliśmy się i opowiedzieliśmy skąd przybyliśmy i jak się u nas żyje. Diplodok chciał nam pokazać całą swoją krainę. Wziął nas na swój grzbiet i kiedy mieliśmy już wyruszać zadzwonił budzik. Obudziliśmy się z Miłoszem w jego domu. Ciekawe czy to był tylko sen, czy też naprawdę spotkaliśmy Diplodoka?!
Miłosz Włodarczyk

środa, 16 marca 2011

Przygoda z Dodą

Dzisiaj, gdy wracaliśmy z Natalką do domu wpadłem na pomysł, żebyśmy się ścigali. Ścigając się nie zauważyliśmy na chodniku dziury i do niej wpadliśmy. Gdy wreszcie z niej wyszliśmy, to okazało się, że jesteśmy na scenie, na której Doda śpiewa piosenkę pt. „Bad Girls”. Natalka miała na sobie świecący strój, a ja miałem irokeza. Doda poprosiła Natalkę, żeby tańczyła, a mnie żebym grał na perkusji. Zgodziliśmy się. Kiedy koncert dobiegł końca Doda zaprosiła nas do siebie na herbatę i ciastka. Gdy spojrzeliśmy na zegarek była 19:00. Musieliśmy już wracać do domu. Doda pożegnała się z nami i podziękowała nam za wszystko. Kiedy wróciliśmy do domu, opowiedzieliśmy babci naszą historię. Babcia powiedziała, że poniosła nas fantazja.

Natalka Szakiel

wtorek, 15 marca 2011

Przygoda w dżungli

Kolejny raz odwiedziłem Oliwię. Kiedy po lekcjach wyszliśmy ze szkoły, to pojawił się przed nami tunel. Z początku nie wiedzieliśmy, co się stało. Gdy do nie go weszliśmy, to znaleźliśmy się w dżungli. Oliwia położyła plecak na trawie i zaczęła się rozglądać do koła. W tym czasie wąż zabrał jej plecak. Tak się go wystraszyłem, że wskoczyłem Oliwii na ręce. Kiedy powiedziałem jej co się stało zaczęliśmy gonić węża. Wąż był tak szybki, że nie mogliśmy go dogonić, ale po kilku minutach go jednak dogoniliśmy. Musieliśmy wejść na drzewo, żeby mu zabrać plecak. Niestety on nie chciał nam go oddać. Wtedy ja jako miś urwałem kawałek patyka i uderzyłem węża, ale w tym samym czasie on chapnął mnie w rękę. Kiedy wąż był zajęty mną Oliwia odebrała plecak i razem pobiegliśmy szybko na drugie drzewo. Gdy byliśmy już bezpieczni pokazałem Oliwii swoją rękę, a ona mi ją zabandażowała i wyjęła kanapki, których nie zjadła w szkole. Były pyszne. Kiedy zaczęło się ściemniać postanowiliśmy poszukać wyjścia. W tym czasie pojawiło tornado i nas porwało i zaniosło do domu. Tam czekała na nas kolacja. Po kolacji opowiedzieliśmy całą przygodę tacie Oliwii, który chyba nie do końca nam uwierzył.

Oliwia Sokołowska

poniedziałek, 14 marca 2011

Przygoda z Alicją

Dzisiaj odwiedziłem Natalię. Po obiedzie wyszliśmy na dwór do parku. W drzewie była dziwna duża dziura, do której razem wskoczyliśmy. Po pewnym czasie zobaczyliśmy Alicję, która siedziała pod drzewem i płakała, ponieważ zgubiła medalion. Był to prezent od mamy. Razem z Natalią obiecaliśmy Alicji, że pomożemy jej go szukać. Szukaliśmy długo, bardzo długo. Nagle okazało się, że medalion wpadł jej za sukienkę. Alicja nam podziękowała i tak uradowani wróciliśmy do domu
Natalia

piątek, 11 marca 2011

W mieście duchów

Gdy byliśmy u Oliwii opowiadaliśmy sobie o duchach. Wtem nagle coś nas wciągnęło tak, że znaleźliśmy się w mieście duchów. Wszystko było szare. Strasznie się baliśmy, ale byliśmy strasznie ciekawi co będzie dalej. Ruszyliśmy w drogę. Szliśmy, szliśmy, aż doszliśmy do końca świata. Spotkaliśmy tam dużo, chyba ze sto duchów. Nie baliśmy się, bo wiedzieliśmy, że to tylko opowieść. Opowiadaliśmy długo, tak długo, że nie zauważyliśmy kiedy nadeszła noc. Zrobiło się nam trochę strasznie, ale duchy pożegnały się z nami i odeszły. Nikomu o tym nie opowiadaliśmy, bo i tak nikt by nie uwierzył. To była wspaniała a zarazem straszna przygoda.
Oliwia Nurek

czwartek, 10 marca 2011

Przygoda w kosmosie

Dzisiaj poszedłem do Oliwii. Kiedy przyszliśmy do domu, to położyliśmy się na łóżko. Nagle za oknem zobaczyliśmy wielką kosmiczną rakietę, w której siedział jakiś dziwny stworek. Ten dziwny stworek wołał nas do rakiety, więc szybko wsiedliśmy i polecieliśmy w kosmos. Kiedy byliśmy już na miejscu, to zapytaliśmy się stworka „gdzie jesteśmy”. Stworek powiedział, że jesteśmy na planecie MARS. Na tej planecie było bardzo dużo takich stworków, które w ogóle nie umiały mówić tylko wydawały dziwne dźwięki. Nagle na planetę przyleciały złe stworki i porwały te przyjazne. Goniliśmy te złe stworki, gdy nagle one odleciały z planety. Myśleliśmy i myśleliśmy, jak uwolnić dobre stworki. Wtem gdzieś w oddali na planecie Saturn zauważyłem zamek, który był w kształcie króla. Od razu domyśliliśmy się, że to zamek złych stworków, więc szybko wsiedliśmy w r rakietę i polecieliśmy na Saturna. Kiedy byliśmy już koło zamku, to próbowaliśmy wejść do środka, ale strażnicy nie chcieli nas wpuścić. W pewnym momencie powiedziałem Oliwii, żebyśmy weszli tylnym wejściem. Wewnątrz zamku zauważyliśmy stworki z planety Mars, które były uwięzione w klatkach. To one powiedziały nam, że klucze którymi otwiera się klatki wiszą obok drzwi. Szybko pobiegliśmy po klucze i otworzyliśmy klatki. Kiedy zaczęliśmy uciekać, to złe stworki zaczęły nas gonić. Bardzo się przestraszyliśmy i zamknęliśmy oczy, a kiedy je otworzyliśmy, to znaleźliśmy się z powrotem w łóżku.
Oliwia Mołczan

środa, 9 marca 2011

Przygoda na UEFA CHAMPIONS LEGUE

Gdy przyszedłem do Miłosza to on oglądał mecz FC BARCELONA- REAL MADRYT. Nagle zabrakło prądu wtedy znaleźliśmy się na stadionie Camp Nou. Ja stałem się Danim Alvesem a Miłosz Leo Messim
Miłosz strzelił 3 gole a ja strzeliłem 2 gole . Dzielnie uczestniczyłem w meczu oprócz goli raz strzeliłem
poprzeczkę i w słupek. Gdy usłyszeliśmy gwizdek końcowy to znaleźliśmy się na fotelu ubrani w stroje FC BARCELONY. W ten dzień wiwatowałem nasze zwycięstwo a później zmęczeni i spoceni ale pełni emocji z tej przygody poszliśmy spać.

Miłosz Psiuk

poniedziałek, 7 lutego 2011

Podwodny świat

Dzisiaj razem z Olą przeżyliśmy wspaniałą przygodę. Kiedy wróciliśmy ze szkoły, Ola postanowiła, że namalujemy podwodny świat. Gdy obrazek był już gotowy, nagle zaczął się świecić i wciągnął nas do środka. Na początku nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, ale po chwili Ola poznała rośliny i rybki, które namalowaliśmy i już wiedziała, że jesteśmy w oceanie. Dziwiłem się, że możemy bez problemu oddychać w wodzie. Nagle pojawiła się ośmiornica Klara i z przyjemnością zaprosiła nas do jej groty. Posiedzieliśmy razem przez chwilę, gdy nagle wszystkie ryby zaczęły uciekać. Klara wypłynęła z groty, aby zobaczyć co się tam dzieje. Natychmiast powiedziała nam, że w pobliżu są kutry rybackie, które masowo wyławiają ryby. Razem z Klarą uciekliśmy z groty i popłynęliśmy do jaskini. Wejście zatkaliśmy głazem. Ola zaczęła rozmyślać jakby tu powstrzymać kuter rybacki od łowienia ryb. Wymyśliłem, że może Ola weszłaby na statek i spróbowała przekonać rybaków, żeby nie łowili ryb na tym terenie. Tak też zrobiła. Rybacy chcieli ją zawieźć na brzeg, lecz ona powiedziała do nich, że nie chce wracać do domu tylko chce, żeby rybacy się stąd wynieśli. Na początku nie chcieli jej słuchać ale gdy zobaczyli jaki ten podwodny świat jest piękny, zgodzili się odpłynąć. Klara postanowiła odwdzięczyć nam się za to i wyprawiła prawdziwą ucztę. Gdy już się najedliśmy, Klara wręczyła nam muszelkę na pożegnanie i mocno wypchnęła nas w górę. A my już siedzieliśmy przy biurku. Ola otworzyła muszelkę a niej była prawdziwa perła. Schowaliśmy ją do pudełka i nie wiedzieliśmy jak to było możliwe, że znaleźliśmy się w podwodnym świecie.
Ola Mizdal

czwartek, 3 lutego 2011

Wir

Gdy przyszliśmy z Karolem do domu, nie było tam nikogo. Poszliśmy do pokoju. Kiedy Karol zamknął drzwi, zobaczyliśmy dziwny wir. Chcieliśmy uciec, ale drzwi i okna były zamknięte. Kręciliśmy się tak około godziny. Wtem wir wyrzucił nas na zewnątrz. Okazało się, że jesteśmy na pustyni. Nie mieliśmy wody, ani nic do jedzenia. Nagle coś zauważyliśmy. Nie mogłem tego kształtu rozpoznać, ale Karol powiedział, że to wielbłąd. Poszliśmy za nim. Może doprowadzi nas do wody, albo do domu. Szliśmy za wielbłądem i szliśmy, a on ciągle był daleko. Nagle znowu ujrzeliśmy wir, który zaczął nas wciągać. Znowu długo się kręciliśmy. Kiedy zaczęliśmy spadać, to Karol powiedział, że nareszcie jesteśmy w jego pokoju. Głodni szybko poszliśmy coś zjeść.
Karol Łowczynowski

wtorek, 1 lutego 2011

Pomagamy Drakuli

Pewnego dnia bawiłem się z Kasią w chowanego. Zanim doliczyłem do dziesięciu Kasia zawołała mnie do szafy, bo znalazła tajemnicze przejście. Prowadziło ono do Transylwanii, która leży w Rumunii. Jest tam zamek Drakuli. Kiedy podeszliśmy do niego, to okazało się, że jest zamknięty. Na drzwiach zamku wisiała kartka z napisem: ,,Wycieczki zostały zawieszone na czas choroby Hrabiego Drakuli''.
Mimo to postanowiliśmy wejść do zamku. Weszliśmy do komnaty, w której leżał chory Drakula i zapytaliśmy, czy nie moglibyśmy oprowadzić turystów za niego. Dakula zgodził się. Przebraliśmy się więc za wampiry i ustanowiliśmy kolejność zwiedzanych komnat. Na początek turyści zwiedzali kuchnię, salon i salę tronową oraz wiele innych komnat, których nazw nie pamiętam. Później zwiedzali katakumby. A na koniec pokazaliśmy im chorego Drakulę. Pod wieczór Drakula był na tyle zdrowy, że upiekł dla nas ciasto. Gdy je skosztowaliśmy, to okazało się, że jest już późno. Przebraliśmy się w swoje urania, wyszliśmy z zamku i podeszliśmy do drzwi w krzakach. Pomachaliśmy na pożegnanie Drakulii i weszliśmy przez drzwi. Okazało się, że prowadził one do szafy Kasi. I tak się skończyła nasza przygoda.
Kasia Książka

czwartek, 27 stycznia 2011

Przygoda Komputerowa

Kiedy byłem u Marcina, postanowiliśmy zagrać na komputerze. Gdy skończyliśmy grać, poszyliśmy spać. Śniło nam się, że wciągnął nas wir i byliśmy w grze „Andwenture Quest”. Marcin był rycerzem, a ja pomocnikiem. Razem z Marcinem pokonaliśmy wszystkie smoki, a gdy doszliśmy do najpotężniejszego smoka otrzymaliśmy złoto i osiem monet ze smokiem. Potem znowu wciągną nas wir, tym razem trafiliśmy do gry ,,Dragon fable’’. Marcin był czarodziejem, a ja byłem jego druhem. Mieliśmy 14 lewel, pokonaliśmy szczury, yeti i inne stwory. Gdy mieliśmy natomiast 20 lewel pojawił się przed nami portal, weszliśmy do niego i okazało się, że jesteśmy w łóżku Marcina. Rano, gdy wstaliśmy to opowiedzieliśmy to rodzicom Marcina. Uznaliśmy wszyscy wspólnie, że ta przygoda była fantastyczna.
Marcin Gaweł

wtorek, 25 stycznia 2011

Spotkanie z aktorami

Gdy przyszedłem z Alą do domu, to weszliśmy do jej pokoju. Zmęczeni położyliśmy się na miękkim, wygodnym łóżeczku. Nagle łóżko przekręciło się kilka razy do góry nogami i znaleźliśmy się pod nim. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. W pewnej chwili usłyszeliśmy śpiewy, zobaczyliśmy blaski świateł i ulubionych aktorów Ali. Byliśmy w filmie „HIGH SCHOOL MUSICAL”. Wszyscy nas zauważyli i zaprosili na plan filmowy. Wspólnie tańczyliśmy, śpiewaliśmy i świetnie się bawiliśmy z Troyem i Gabriellą. To są Ali ulubione postacie. Gdy chcieliśmy już wracać do domu, to okazało się, że nie mogliśmy znaleźć swojego łóżka. W pewnej chwili oślepił nas jasny blask i znaleźliśmy się w wodzie. Obok nas pływały trzy piękne syreny: Klio, Bella i Riki. Był to drugi ulubiony film Ali pt. „H2O wystarczy kropla”. Pływaliśmy wśród pięknych raf koralowych. Czas mile płynął, ale my musieliśmy wracać do domu. W pewnym momencie wciągnął na wielki wir i znaleźliśmy się na łóżku w pokoju Ali. To była fantastyczna przygoda.
Ala Bałajewicz

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Przygoda z piratami

Gdy szliśmy do domu, nagle otworzył się przed nami portal. Znaleźliśmy się na pirackim statku. Ja miałem duży szpiczasty miecz, a Dawid duży zielony miecz. Razem z Dawidem byliśmy po stronie dobra. Opracowaliśmy plan, który do pokonania złej strony. Mieliśmy jeszcze kilkadziesiąt statków i kilkuset piratów. Nagle na horyzoncie zobaczyliśmy obcy statek. Zaczęliśmy strzelać z armat do nich. Wtem jedna z kul trafiła w ich statek. Cieszyliśmy się z wygranej. Okazało się, że to był statek złych piratów. Później przypłynęli do nas i zapytali czy mogą się do nas dołączyć. Powiedzieliśmy im, że mogą, ale pod warunkiem, że nie będą źli. Nagle nie wiadomo jak znaleźliśmy się przed domem. Gdy weszliśmy do domu opowiedzieliśmy całą historię mamie Dawida.
Dawid Arnista

piątek, 21 stycznia 2011

Misiu prowadzi zaprzęg

Szedłem z Miłoszem do jego domu. W pewnej chwili pośliznęliśmy się. Mieliśmy upaść, a tu nagle teleportowaliśmy się do Grenlandii. Wpadliśmy na sanie, do których było przywiązanych sześć dużych psów rasy Husky. Były dwa zaprzęgi, mój i Miłosza. Moje psy nazywały się: Demon, Aramis, Saba, Artur, Nuka i Pastelek. Miłosza psy to: Szogun, Diablo, Kichacz, Złośnik, Dobrzuch i Roztrzepaniec. Ścigaliśmy się o złoty puchar. Kiedy już, już miałem wygrać, teleportowaliśmy się do Bogatyni i upadliśmy na lód. To dopiero była przygoda.
Miłosz Włodarczyk

czwartek, 20 stycznia 2011

Koncert z zespołem Feel

Dzisiaj przyszedłem do domu Oliwii. Gdy znalazłem się w pokoju, to zobaczyłem za łóżkiem dziurę. Zawołałem Oliwię. Kiedy przyszła do pokoju i zobaczyła dziurę, to do niej weszła, a ja razem z nią. Okazało się, że ta dziura prowadziła do Hollywood. Potem poszliśmy do hotelu. Tam spotkaliśmy zespół Feel, który przyjechał tu na koncert. Spytali nas, czy chcemy z nimi zagrać. Zgodziliśmy się. Ja grałem na gitarze, a Oliwia śpiewała razem z Piotrkiem. Po koncercie musieliśmy niestety wracać do domu. O swojej przygodzie opowiedzieliśmy rodzicom.
Oliwia Wasilewska

środa, 19 stycznia 2011

Wspomnienie

Wracałem ze szkoły z misiem Uszatkiem, naszym klasowym kolegą, gdy z nieba zaczął padać śnieg. Naprawdę duże płatki. Przypomniały mi się święta, jak po raz pierwszy zainstalowałem grę „Metin2”. Po zainstalowaniu gry, gdy ukazały się pierwsze sceny, na nich też padał śnieg, który nie odkładał się na ziemi jak dziś. To właśnie ta chwila przeniosła nas do środka gry. Ja oczywiście jestem głównym bohaterem, a miś jest moim giermkiem. Mam wspaniałą płytową zbroję pajęczą. Mój kompan ma zbroję tygrysią, bo należy do innej gildii. Razem z innymi rycerzami opracowaliśmy plan obrony przed agresywnymi i okrutnymi najeźdźcami. Plan był prosty. Miś jako nowy gracz, mógł się dostać do agresywnych i podsłuchać ich plany ataku. Uszatek bardzo dobrze się sprawił. Na czas przyniósł nam informacje o ich podstępnym ataku. Dzięki temu mogliśmy się przygotować do obrony. Przeciwnicy postanowili odciąć nas od dostaw żywności i wody, bo w walce na miecze nie mieli żadnych szans. My skorzystaliśmy z informacji i zrobiliśmy bardzo duże zapasy. Dzięki temu wygraliśmy wojnę. Bardzo szybko upłynęła mi droga ze szkoły do domu, ponieważ wracałem razem z misiem.
Kamil Walczak

wtorek, 18 stycznia 2011

Przygoda z Hannah Montaną

Dzisiaj kiedy przyszedłem do Natalki słuchaliśmy piosenek Hannah Montany. Nagle jakiś wir wciągnął nas do środka, gdzie zobaczyliśmy scenę, na której śpiewała Hannah Montana piosenkę pt. „Besto f both worlds”, która była ulubioną piosenką Natalki. Gdy Hannah Montana skończyła śpiewać zaprosiła nas do swojego domu i zapytała, czy chcielibyśmy z nią śpiewać na koncertach . Odpowiedzieliśy, że bardzo chętnie. Więc powiedziała, że za godzinę ma koncert. Gdy minęła godzina, Hannah Montana dalła nam stroje i weszliśmy na scenę. Ja byłem gitarzystą, a Natalka śpiewała z Hannah Montaną. Gdy skończył się koncert musieliśmy wracać do domu. Nasza gospodyni dała Natalce swoją perukę na pamiątkę. Razem z Natalką podziękowaliśmy za mile spędzony dzięń i wróciliśmy do domu.
Natalka Szakiel

poniedziałek, 17 stycznia 2011

W cyrku

Dzisiaj przyszedłem do Remika. Kiedy weszliśmy do domu, to wciągnęło nas do wirtualnego cyrku. Ja byłem groźnym lwem, a Remik czarodziejem. Zrobiliśmy pokaz swoich umiejętności. Jako lew skakałem przez obręcz, natomiast Remik wyczarował królika z kapelusza. Pokaz bardzo się podobał i zadowoleni wróciliśmy do domu.
Remik Spich

czwartek, 13 stycznia 2011

Przygoda na wsi

Gdy przyszedłem do Oliwii, to graliśmy na komputerze. Nagle zauważyliśmy wciągający portal. Już po chwili znaleźliśmy się na wsi. Zauważyliśmy tam dziewczynkę, która karmiła zwierzęta. Spytaliśmy jak się nazywa. Odpowiedziała nam, że Nikola i zapytała, czy nie chcielibyśmy jej pomóc karmić zwierzęta. Chętnie się zgodziliśmy. Już po chwili karmiliśmy fajne zwierzaki, a potem poszliśmy na ciasteczka. Zrobiło się ciemno. Podziękowaliśmy Nikoli i wróciliśmy do domu. Tam czekała na nas pyszna kolacja. Potem poszliśmy zmęczeni spać.
Oliwia Sokołowska

wtorek, 11 stycznia 2011

Z Wiktorem w kosmosie

Dzisiejszy dzień spędziłem u Wiktora. Po odrobieniu lekcji postanowiliśmy pograć w gre „Gwiezdne Wojny”. Gdy graliśmy, nagle kolorowy wir wciągnął nas do ekranu. Znaleźliśmy się w środku komputerowej gry. Dookoła latały statki kosmiczne i poruszały się różne drozdy. Razem z Wiktorem wsiedliśmy do najszybszego krążownika i uciekaliśmy przed ostrzałem wroga. Gdy zabrakło nam paliwa musieliśmy stoczyć walkę laserowymi mieczami. Na szczęście wygraliśmy. Nagle usłyszeliśmy głos mamy Wiktora: Wiktor już 7:00, wstawaj do szkoły. Czyżby to był sen?
Wiktor Rajski

piątek, 7 stycznia 2011

Przygoda w grze

Gdy przyszedłem do Miłosza to on grał na komputerze. Nagle otworzył się portal i znaleźliśmy się w grze „Ducati”. Ścigaliśmy się na motorach: Lodi, Hamd, Brunt, Schif. Miałem wszystkie akcesoria czerwone, a Miłosz czarne. Musieliśmy wygrać, by móc wrócić do domu. Wyścig był trudny, ale udało nam się. Ja zająłem 1 miejsce, a Miłosz 2 miejsce. Gdy tylko mieliśmy medale na szyi, to znaleźliśmy się na fotelu przed komputerem. Mocno zmęczeni poszliśmy spać.
Miłosz Psiuk

poniedziałek, 3 stycznia 2011

U Mikołaja

Dzisiaj razem z Olą przeżyliśmy wspaniałą przygodę. Po szkole byliśmy bardzo zmęczeni więc położyliśmy się, żeby odpocząć. Kiedy otworzyliśmy oczy zobaczyliśmy, że wokół nas chodzą małe, śmieszne prezenciki. Zaprowadziły nas do Mikołaja. Myślałem, że Mikołaj chciał nam dać prezenty, lecz nie. Poprosił nas o pomoc. Jeden z jego prezencików zaginął i musieliśmy mu pomóc. Szukaliśmy, szukaliśmy i szukaliśmy aż w końcu się znalazł. Mikołaj bardzo nam dziękował i podarował nam małe, czekoladowe mikołajki. Kiedy Ola i ja chcieliśmy zjeść mikołajki pojawił się wir i wciągnął nas. Wszystko zniknęło a my się obudziliśmy i sami nie wiedzieliśmy czy to prawda czy to tylko sen.
Ola Mizdal