wtorek, 21 grudnia 2010

Przygoda w kosmosie

Dzisiaj odwiedziłem Karolinę. Gdy Karolina odrobiła lekcje, to położyliśmy się na łóżko. Karolina wzięła książkę pt. „Kosmos” i zaczęła czytać. Nagle jakiś wir porwał nas na Marsa do szpitala dziecięcego. Zobaczyliśmy też, że obcy Marsjanin w szpitalu płacze, więc zapytaliśmy go o powód płaczu. Powiedział nam, że chciałby pójść na teatrzyk, ale nie może, bo ma złamaną nogę. Zapytaliśmy Marsjanina na jakiej ulicy znajduje się Dom Kultury, w którym będzie odbywał się ten teatrzyk. I kiedy nam powiedział, to poszliśmy tam zapytać się, czy teatrzyk nie mógłby przyjść do szpitala do Marsjanina. Kiedy aktorzy dowiedzieli się o co chodzi, zgodzili się i chętnie poszli z nami do szpitala, aby przedstawić swój teatrzyk. Marsjanin bardzo się ucieszył i gorąco nam podziękował. Jak przedstawienie się skończyło, to pożegnaliśmy się z naszym znajomym i wróciliśmy do domu. Tam czekała już na nas pyszna kolacja.
Karolina Marciniak.

piątek, 10 grudnia 2010

Wizyta w Czarnolesie

Gdy położyliśmy się na łóżko Kasi i zamknęliśmy oczy, zaczęliśmy sobie coś wyobrażać. Nagle poczuliśmy wiatr, ciepło i coś twardego pod nogami. Kiedy otworzyliśmy oczy, zobaczyliśmy, że jesteśmy na dworze w ciepły, słoneczny dzień i stoimy pod jakąś rozłożystą lipą.
Gdy rozejrzeliśmy się dookoła, zobaczyliśmy zameczek z drewna. Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy do nich. Otworzył nam starszy pan, który zapytał nas czy nie wysłuchalibyśmy jego wierszy. Był to Jan Kochanowski. Po wysłuchaniu jego utworów, mieliśmy nie małą ucztę.
Pod koniec naszej wizyty tańczyliśmy i śpiewaliśmy. Gdy wyszliśmy z zameczku, na lipie pokazały się drzwiczki. Przeszliśmy przez nie, kiedy to zrobiliśmy poczuliśmy upadek na podłogę.
Przy kolacji opowiedzieliśmy rodzicom o naszej przygodzie, a oni powiedzieli, że to był szalony sen.

Kasia Książka

wtorek, 7 grudnia 2010

Wśród potworów

Gdy przyszliśmy do Damiana to poszliśmy do pokoju odrabiać lekcje i portal nas wciągnął. Byliśmy koło wulkanu, który miał wielką paszczę i oczy. Nagle z tego wulkanu wyszły trzy duże potwory. Jeden miał szczypce, drugi wielki nóż, a trzeci miał kolczugę i nogi owinięte łańcuchami. Potem chciały nas obydwu porwać. Chwilę później pomogły nam inne potwory. Dzięki nim wróciliśmy do domu, to nic, że w podartych koszulkach i z ranami po bitwie.
Damian Kącki.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Pomocnicy Świętego Mikołaja

Dzisiaj do domu wróciłem z Miłoszem. Przed snem Miłosz przeczytał mi i swojej siostrze Oliwii bajkę „Przygody Świętego Mikołaja”. Kiedy zasnąłem miałem bardzo dziwny sen. Śniło mi się, że byliśmy z Miłoszem pomocnikami u Świętego Mikołaja. Najpierw przybył po nas mały elf i zabrał nas latającymi saniami na Biegun Północny. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to okazało się, że dzieci z całego świata mają tak dużo życzeń, że małe elfy nie radziły sobie. Mikołaj poprosił nas o pomoc przy pakowaniu i podpisywaniu prezentów. Pracowaliśmy całą noc, ale w końcu udało się i wszystkie prezenty były zapakowane. Wszyscy cieszyli się, a najbardziej Święty Mikołaj, że żadne dziecko nie będzie na święta bez prezentu. Mieliśmy właśnie siadać do sań, żeby wrócić do domu, kiedy nagle zadzwonił budzik. Obudziliśmy się z Miłoszem w domu. Na poduszce leżała tylko książka „Przygody Świętego Mikołaja”. Może to tylko sen, ale fajnie było przeżyć taką przygodę.
Miłosz Włodarczyk

niedziela, 5 grudnia 2010

Odwiedziny w książce

Dzisiaj z Izą odwiedziliśmy książkę Juliana Tuwima pt: „Wiersze”. Zobaczyliśmy tam Słonia Trąbalskiego. Przedstawiliśmy się mu i oczywiście potem zapomniał jak się nazywamy. Zobaczyliśmy jeszcze dziadka który wyciągał rzepkę, więc pomogliśmy ją wyciągnąć i nagle ją Trrrach!!! Wyciągnęliśmy. Zobaczyliśmy na koniec Zosie Samosię, która pisała sprawozdanie. Chcieliśmy jej pomóc, ale powiedziała że sama da radę. Wróciliśmy bardzo szczęśliwi i opowiedzieliśmy o wszystkim mamie. Następnego dnia poszliśmy do szkoły.

czwartek, 2 grudnia 2010

Rosnąca mandarynka

Pewnego dnia razem z moim przyjacielem poszliśmy na plac zabaw. Było bardzo fajnie. Wygłupialiśmy się tak bardzo, że aż zgłodnieliśmy i wróciliśmy do domu. Na stole leżała pyszna mandarynka, więc postanowiliśmy ją zjeść. Po chwili nasza skóra zaczęła zmieniać kolor na pomarańczowy, a ciało rosnąć jak balon. Bardzo śmiesznie wyglądaliśmy. Kiedy chcieliśmy wyjść z domu to nie zmieściliśmy się w drzwiach. Nie wiedzieliśmy co robić, więc odbiliśmy się z jednego kąta do drugiego i potoczyliśmy się jak piłeczka. Bawiliśmy się fantastycznie. Kiedy udało nam się wrócić do swoich normalnych kształtów, to opowiedzieliśmy całą naszą przygodę rodzicom oraz dwóm siostrom.
Ala Bałajewicz

piątek, 5 listopada 2010

Przygoda w gabinecie lekarskim

W piątek Oliwia zabrała mnie do domu. Kiedy przyszliśmy to szybko zjedliśmy obiad i poszliśmy do pokoju Oliwii. Pojawił się w nim na ścianie portal. Byliśmy ciekawi dokąd on prowadzi, więc weszliśmy do niego. Portal zaprowadził nas do gabinetu lekarskiego. W gabinecie założyliśmy fartuchy i zawołaliśmy pierwszego pacjenta. Okazał się nim bardzo dziwny stworek, który głośno płakał. Gdy zapytaliśmy go co mu dolega, stworek nam odpowiedział, że bardzo boli go brzuch. Wtedy spytaliśmy go czy ostatnio jadł może cukierki. Stworek powiedział, że jadł dużo cukierków. Szybko podaliśmy mu tabletkę od razu przestał go boleć brzuch. Kiedy wróciliśmy do domu czekała na nas pyszna kolacja, nie cukierki.
Oliwia Mołczan

środa, 3 listopada 2010

U Karoliny

Gdy wróciliśmy z Karoliną do domu, to odrabialiśmy lekcje. Potem położyliśmy się na chwilę i zasnęliśmy. Śniło nam się, że poznaliśmy Fryderyka Chopina. Właśnie Fryderyk miał zagrać , gdy okazało się , że skrzypek i skrzypaczka, którzy mieli z nim zagrać zachorowali. Fryderyk bardzo się zasmucił ich chorobą, ale także tym, że ludzie czekają na koncert. Wtedy Karolina zapytała się, czy my możemy zagrać razem z nim. Fryderyk zgodził się i zagraliśmy wspólnie. Koncert wyszedł nam świetnie, ale była już pora wracać na kolację. Gdy obudziliśmy się, to byliśmy zaskoczeni i zadowoleni z koncertu który niestety był tylko snem.
Karolina Marciniak

piątek, 29 października 2010

W górach

Spadł śnieg, więc z Dawidem bawiliśmy się na dworze. Lepiliśmy bałwana, rzucaliśmy się śnieżkami i robiliśmy orła na śniegu, gdy nagle pojawił się przed nami portal. Znaleźliśmy się w górach. Ja jeździłem na nartach , a Dawid na snowboardzie. Zjechaliśmy z trzech górek, ale czwarta była ogromna. Baliśmy się zjechać. Wtedy podjechał do nas nowy kolega Tomek i powiedział, żebyśmy się nie bali i śmiało zjeżdżali z tej górki. W czasie zjazdu otworzył się portal i wróciliśmy do domu. Mama zawołała nas na ciepłą herbatę z cytryną.
Dawid Arnista

poniedziałek, 25 października 2010

Przygoda na księżycu

Po powrocie do domu wyszliśmy z Karolem na spacer. Kiedy spacerowaliśmy to okazało się, że chodziliśmy w kółko. Karol powiedział, że chyba jesteśmy na księżycu. Nie byliśmy pewni, czy się stamtąd wydostaniemy. Karol podtrzymywał mnie na duchu, licząc na jakąś pomoc. Po kilku godzinach usłyszeliśmy jakieś głosy, a potem kroki. Zobaczyliśmy nadchodzących ludzi. Wtedy pomyśleliśmy sobie, że oni nam pomogą. Zapytaliśmy ich, czy można się stąd jakoś wydostać i wtedy dowiedzieliśmy się, że tylko przez telefon komunikacyjny z ziemią. Jak najszybciej skontaktowaliśmy się z rodzicami Karola i po chwili przyleciał po nas jakiś dziwny pojazd. Nie martwiliśmy się tym, bo myśleliśmy tylko aby jak najszybciej dostać się do domu. Zajęło nam to chyba parę godzin, ale w końcu znaleźliśmy się w domu. Mama Karola ucieszyła się bardzo z naszego powrotu. Zrobiła nam ciepłą herbatkę i wtedy poszliśmy spać.
Karol Łowczynowski

niedziela, 24 października 2010

Przygotowania do Święta Misia

Dzisiaj Miś Uszatek był ładnie ubrany. Wyglądał jakby wybierał się na bal. Miał założoną piękną czarną pelerynę i czerwoną muchę. Powiedział mi, że zaprasza mnie do szkoły , bo będzie jego wielkie święto. Powiedziałem mu, że otym wiem, bo Jutro jest DZIEŃ MISIA. Wszyscy z naszej klasy też bierzemy udział w tym święcie. Wszyscy przebieramy się za misie i będziemy: misiami brunatnymi, polarnymi pandami i jeszcze innymi misiami. Rozstrzygnięty zostanie konkurs plastyczny na najlepszy portret misia. I dodałem jeszcze – Ja Uszatku pójdę z tobą na pewno, bo to jest wesołe i radosne święto. Przebiorę się za niedźwiedzia brunatnego, który mieszka w polskich lasach. Myślę, że się mnie nie przestraszysz. Mam pomysł nauczmy się razem piosenek i zaśpiewamy je na uroczystości. Uszatka przepełniła duma, że tak pięknie spędzi następny dzień, i że będziemy go świętować z całą klasą.
Kamil Walczak.

piątek, 22 października 2010

Przygoda w Bullerbyn

Dzisiaj po lekcjach poszedłem do Natalki. Ona powiedziała, że przeczyta mi książkę pt. „Dzieci z Bullerbyn”. Czytając lekturę poczuliśmy nagle, jakbyśmy przenieśli się do pokoju Lissy. Lissa zapytała nas w jaki sposób się u niej znaleźliśmy. Odpowiedzieliśmy jej, że nie wiemy. Lissa zaprosiła nas do Lassego i Bossego, którzy byli jej braćmi. Razem z nimi poszliśmy bawić się w berka. Po zabawie Lissa chciała, żebyśmy poszli do niej na kolację, ale było już późno, dlatego też dzięki książce wróciliśmy do domu. W czasie kolacji opowiedzieliśmy mamie jaką przeżyliśmy przygodę. Mama uśmiechnęła się i stwierdziła, ze poniosła nas fantazja.
Natalka Szakiel

Brzózka

Dzisiaj Iza opowiedziała mi o Brzózce. Brzózka, to stworek, który zamieszkał na jej drzewie. Nagle zobaczyliśmy tunel, który zaprowadził nas do krainy drzew, tam gdzie mieszka Brzózka. Zobaczyliśmy ją i pobiegliśmy do niej. Oprowadziła nas po swojej krainie i pokazała swoje mieszkanie. Bardzo mi się ono podobało. Było już późno, więc musieliśmy wracać. Pożegnaliśmy się z Brzózką, weszliśmy do tunelu i znaleźliśmy się w domu. Następnego dnia opowiedzieliśmy wszystko dzieciom w klasie.
Iza Krzywińska.

środa, 20 października 2010

Oblężenie zamku

Gdy wróciliśmy z Damianem do domu od razu usiedliśmy do komputera i wtedy coś nas wciągnęło. Przenieśliśmy się do gry „Oblężenie zamku II”. Tam mieliśmy dużą katapultę i ciężkie drewno. To była nasza broń w grze. Musieliśmy pokonać czworo ludzi. Gdy skończyliśmy rundę znowu powróciliśmy do domu.
Damian Kącki

wtorek, 19 października 2010

Miś czarodziej

Dzisiaj odwiedziłem Remika i na ganku zauważyliśmy jakiś kapelusz czarodziejski. Kiedy chcieliśmy go dotknąć, to nas wciągnął do środka Po drugiej stronie zobaczyliśmy króliki, drzewa, jabłka. Nagle Remik stał się czarodziejem i czarował różne przedmioty, które podnosił albo przewracał. Było bardzo wesoło, gdy nagle Remik powiedział, że musimy wracać. Czar prysł. Więc ja podniosłem różdżkę i wypowiedziałem zaklęcie „ czary mary okulary”. W tym samym czasie wróciliśmy do domu na kolację.
Remik Spich

Batman i Robin

Dzisiaj podczas oglądania telewizji razem z misiem zostaliśmy wciągnięci przez ekran. Nagle okazało się, że ja jestem Batmanem, a miś Robinem. Razem pokonaliśmy Pingwina, który chciał zamknąć ludzi w lustrach. Jednak udało nam się odwrócić działanie lasera. W ten sposób uwięziliśmy w lustrze pingwina. Na koniec okazało się, że to był tylko sen.
Marcin Gaweł

niedziela, 17 października 2010

Wyprawa w kosmos

Gdy podeszłam do okna, to zobaczyłam, że stoi tam rakieta. Zapytałam się misia czyja ona jest i wtedy dowiedziałam się, że to nasza rakieta, którą miś sam zbudował. Weszliśmy do środka i polecieliśmy daleko w górę. Wylądowaliśmy naobcej planecie, gdzie spotkaliśmy zielonego ludka, który nazywał się Cosiek i zaprowadził nas do swoich kolegów. Było ich chyba ze 100, ale każdy nazywał się Cosiek. Chcieliśmy już wracać do domu i wtedy okazało się to niemożliwe, bo rakieta nasza była rozbita. Cosiek zawołał więcej zielonych ludków i naprawili nam rakietę. Podziękowaliśmy serdecznie za pomoc i polecieliśmy na naszą planetę. Gdy opowiadaliśmy przygodę rodzicom to nie chcieli nam uwierzyć.
Oliwia Nurek

Spotkanie z Ufoludkami

Dzisiaj kiedy bawiliśmy się na podwórku zobaczyliśmy kosmiczny portal. Zastanawialiśmy się dokąd on prowadzi. W krótkiej chwili znaleźliśmy się po drugiej jego stronie w innym świecie. Kiedy szliśmy po dziwnej planecie zobaczyliśmy Ufoludka. Oboje bardzo się przestraszyliśmy, ale na szczęście udało nam się uciec. Nagle zza statku pojawiło się jeszcze więcej Ufoludków. Poprosili nas, żebyśmy zostali ich przywódcami. Okazało się, że są bardzo sympatyczne więc zgodziliśmy się na ich propozycję. Niestety nadszedł czas powrotu do domu. Mile pożegnaliśmy się z Ufoludkami i obiecaliśmy im, że ich jeszcze odwiedzimy Ponownie wskoczyliśmy do portalu i znaleźliśmy się w swoim pokoju. Na drugi dzień opowiedzieliśmy wszystkim co nam się przydarzyło.
Ala Bałajewicz

sobota, 16 października 2010

Na plaży

Dzisiaj był pochmurny deszczowy dzień, szybko zapadł zmrok. Ponieważ na dworze było tak brzydko, postanowiliśmy z Wiktorem wyobrazić sobie coś zupełnie innego. Usiedliśmy wygodnie i nagle znaleźliśmy się na plaży. Poczuliśmy pod stopami miękki, gorący piasek. Na niebie mocno grzało słońce. Słyszeliśmy szum fal oceanu i palmowych liści poruszanych wiatrem. Leżeliśmy pod parasolem na leżakach i popijaliśmy zimną colę. Zupełnie zapomnieliśmy o tym, że za oknem zimny listopad.
Wiktor Rajski

piątek, 15 października 2010

Przygoda w wiosce

Dzisiaj odwiedziłem Natalię w jej domu. Już mieliśmy zacząć zabawę, gdy pod okno podjechał jakiś dziwny autobus i zaprosił nas do środka, więc wsiedliśmy. Autobus zawiózł nas do wioski, gdzie było dużo zwierząt. Dziewczynka o imieniu Sandra zapytała nas, czy jej pomożemy. Zgodziliśmy się. Musieliśmy wydoić krowy i zgrabić siano. Po wykonanej pracy Sandra poczęstowała nas świeżym mlekiem i ciasteczkami. Wtedy wsiedliśmy do autobusu i on zawiózł nas do domu. Byliśmy bardzo zmęczeni, więc poszliśmy szybko spać.
Natalka Połoczańska

Młodzi Tytani

Dzisiaj oglądałem bajkę z Dawidem, gdy nagle okazało się, że obraz nas wciągnął. Przeżyliśmy w bajce przygodę p.t. „Młodzi Tytani”. Ja byłem Robinem, a Dawid bestią. Walczyliśmy z paskudnym pająkiem. Gdy Dawida porwał pająk, poszedłem po resztę tytanów. Razem z Rejwen, Gwiazdką i Cyborgiem przeszukaliśmy wszystkie kryjówki pająka. Jak znaleźliśmy Dawida, wytłumaczyła nam, że to była niespodzianka. Wtedy nagle ocknęliśmy się, bo zapachniała kolacja. Opowiadaliśmy mamie i tacie naszą przygodę, a oni bardzo byli zdziwieni.
Dawid Arnista

czwartek, 14 października 2010

PRZYGODA Z PIRATAMI

Dzisiaj bawiłem się z kolegami : Maćkiem i Oktawianem.
Zbudowaliśmy z klocków Lego wyspę piratów. Nagle przenieśliśmy się do pirackiego portu na Karaibach. Popatrzyliśmy na siebie i stwierdziliśmy że wyglądamy jak piraci. Na głowach mieliśmy pirackie chusty a na rękach
tatuaże, przy pasach zwisały nam szpady. W porcie stało kilka pirackich
okrętów. Jeden z kapitanów zgodził się wziąć nas na pokład i popłynęliśmy w morze. Pływając zauważyliśmy hiszpański okręt handlowy. Kapitan zdecydował się go zaatakować .Gdy podpłynęliśmy bliżej ze strony wrogiego okrętu padły armatnie wystrzały Okazało się że był to zakamuflowany okręt wojenny pełen armat i wojska. Wpadliśmy w zasadzkę. Kapitan był zaskoczony. W pewnym momencie obok nas pojawił się wielki błysk i usłyszeliśmy trzask łamanego masztu. Na szczęście z powrotem znaleźliśmy się w moim pokoju na dywanie a obok nas leżał rozwalony statek z piracką flagą. Mama właśnie zawołała nas na kakao, to dobrze bo życie pirackie nie jest dla dzieci.

Miłosz Psiuk

piątek, 8 października 2010

Teleporter

Po szkole razem z Olą poszedłem na spacer. Wtedy coś nam przebiegło przed oczami. Okazało się, że to był mały gadający w ludzkim języku szczur. Powiedział nam, że między jedną a drugą jarzębiną jest teleporter do jego świata. Byliśmy bardzo ciekawi, więc tam poszliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Zobaczyliśmy świat szczurów. Domki były tak małe jak ja, więc mogłem wejść do środka. Król szczurów powiedział, że w tym świecie możemy być tylko 15 minut, bo inaczej teleporter zamknie się na zawsze. Gdy minęło 14 minut szczury nas pożegnały i po chwili byliśmy obok dwóch jarzębin. Nie wiedziałem, czy to było naprawdę, czy to tylko moja wyobraźnia.
Ola Mizdal

środa, 6 października 2010

Pogromcy zła

Przyszedłem z Miłoszem do domu i bawiliśmy się w samolot. Po odrobieniu lekcji i zjedzeniu kolacji poszliśmy spać. Przyśniło się nam, że jesteśmy super bohaterami i walczymy ze złem. Ja miałem miecz i tarczę żywiołu wody, a Miłosz miał miecz i tarczę żywiołu ognia. Walczyliśmy z potworami. Były one bardzo silne i złe. Złapały Miłosza a mi udało się jakoś uciec. Po drodze spotkałem Rycerza, który pomógł mi uwolnić Miłosza. Kiedy obudziliśmy się, znowu byliśmy w domu, ja byłem Misiem, a Miłosz normalnym chłopcem i nigdzie nie było potworów.
Miłosz Włodarczyk

wtorek, 5 października 2010

Afryka

Po powrocie do domu, zajrzeliśmy z Oliwią do kuchni, bo czekał tam na nas poczęstunek. Wracając do pokoju zauważyliśmy dziwne, ale ciekawe drzwi. Weszliśmy przez nie i okazało się, że jesteśmy w dżungli otoczeni przez różne zwierzęta: lwy, tygrysy, gepardy. Te zwierzęta powitały nas przyjaźnie i zaproponowały zabawę w berka. Było bardzo wesoło, ale niestety musieliśmy już wracać, bo mama wołała nas na kolację.
Oliwia Wasilewska

środa, 29 września 2010

Na statku kosmicznym

Wczoraj byłem u Wiktora. Na dworze powoli robiło się ciemno. Wiktor odrabiał lekcje, a ja odpoczywałem. Nagle przez okno wpadł jakiś dziwny blask. Wyjrzałem i zobaczyłem, że w ogrodzie stoi wielka rakieta kosmiczna. Pobiegliśmy z Wiktorem na dwór. Byliśmy trochę przestraszeni, ale weszliśmy do środka tego niesamowitego pojazdu. Nagle drzwi się zatrzasnęły a rakieta uniosła nas w niebo. W szybkim tempie zaczęliśmy okrążać całą naszą planetę. Oglądaliśmy z góry kontynenty i oceany. Nagle w rakiecie coś głośno stuknęło! Otworzyłem oczy i okazało się, że nadal leżę w Wiktora pokoju, a jemu akurat piórnik spadł na podłogę. Moja podróż rakietą okazała się wspaniałym snem.

Wiktor Rajski

wtorek, 28 września 2010

Przygoda z komiksem

Oglądałem z Uszatkiem komiks i nagle coś nas do niego wciągnęło. Uszatek był Super Misiem a ja Super Człowiekiem. W pewnej chwili Uszatek usłyszał, że ktoś woła o pomoc. Polecieliśmy za tym głosem i zobaczyliśmy małą dziewczynkę przywiązaną do słupa. Nagle pojawił się przestępca i śmiał się tak głośno, że wszystkich bolała głowa tak mocno, że przyszli nam na pomoc. Razem udało nam się tego przestępcę pokonać. Teraz mogliśmy wrócić już do domu. Akurat była kolacja, jak opowiadaliśmy naszą przygodę, to nikt nie chciał nam wierzyć.
Miłosz P.

czwartek, 16 września 2010

Szkodniki w dżungli

Pewnego dnia Oliwia zabrała mnie do swojego domu. Zjedliśmy obiad, odrobiliśmy lekcje i poszliśmy do pokoju. Oliwia zaproponowała mi zabawę w dżunglę, więc szybko założyliśmy kapelusze i zaczęliśmy się bawić. Kiedy byliśmy już w dżungli, to spotkaliśmy tam pewnego stworka. Stworek ten powiedział nam, że do dżungli wkradły się szkodniki, które zjadają drzewa i inne rośliny i poprosił nas o pomoc. Oliwia zapytała stworka gdzie ostatnio widział te szkodniki. Stworek odpowiedział, że ostatnio je nad stawem. Wtedy Oliwia wyciągnęła mapę i poszukała na niej stawu. Szybko popędziliśmy nad staw, ale tam już ich nie było. W stawie kąpał się hipopotam, więc go zapytałem gdzie one pobiegły. Dowiedzieliśmy się, że pobiegły do labiryntu więc i my też tam popędziliśmy. Kiedy już tam dotarliśmy okazało się, że szkodniki tam są, więc zapędziliśmy je do klatki i zanieśliśmy do stworka. Stworek podziękował nam cukierkami. Kiedy wróciliśmy do domu to czekała na nas pyszna kolacja.

Oliwia Mołczan

środa, 15 września 2010

W dżungli

Po szkole Ola była bardzo zmęczona, więc położyliśmy się i zasnąłem. Przyśniło mi się, że znalazłem się w dżungli. Pewnego pięknego poranka, gdy poszedłem po kilka bananów na śniadanie, zauważyłem płaczącą małpkę. Spytałem ją „Co się stało?”. A ona na to: „Gdy skakałam po drzewach pośliznęłam się i spadłam”. Okazało się, że małpka ma złamaną nogę, więc szybko poszedłem po jakieś duże liście, żeby zrobić opatrunek. Małpka mieszkała ze mną do momentu, aż całkowicie wyzdrowiała. Do tego czasu zdążyłem zaprzyjaźnić się z nią. Kiedy małpka stwierdziła, że noga jest już zdrowa, spakowałem jej rzeczy do walizki, pożegnałem się z nią i wtedy odjechała na słoniu do domu, a ja w tym czasie obudziłem się i poszedłem z Olą do szkoły.
Ola Mizdal

wtorek, 14 września 2010

Niespodziewany wyjazd

Gdy wracałem z Karoliną ze szkoły spotkaliśmy jej tatę, który oznajmił jej nowinę, że dzisiaj w szkole muzycznej są zajęcia z chóru. Gdy przyjechaliśmy do szkoły muzycznej, to zobaczyliśmy, że jeden z dyrygentów zemdlał i był potrzebny ktoś w zastępstwie. Karolina pobiegła szybko do pani dyrektor z prośbą, aby misiu dyrygował. Wyszło mu to świetnie i pani dyrektor zgodziła się na to, by miś był naszym dyrygentem. Przeżyliśmy wspaniałą przygodę.
Karolina Marciniak

niedziela, 12 września 2010

Grzybobranie???

Pewnego słonecznego dnia z samego rana wybrałam się z mamą i z misiem na grzyby. Kiedy szliśmy leśną ścieżką zauważyliśmy dziwne zwierzątko, które śmiesznymi łapkami zachęcało nas do pójścia za nim.. Szliśmy przez gęsty, ciemny las, aż stanęliśmy przed wielką ukrytą jaskinią, która miała piękne kolorowe drzwi. Śmieszny stworek zachęcał nas, abyśmy weszli do środka. Kiedy czarodziejskie drzwi otworzyły się zobaczyliśmy krainę zabaw, pełną przeróżnych zabawek. Cały dzień świetnie bawiliśmy się, jedliśmy cukrową watę, lody i opychaliśmy się cukierkami. Był to dla nas cudowny dzień. Stworek zrobił nam wspaniałą niespodziankę, zamiast grzybobrania była świetna zabawa. Po powrocie do domu całą przygodę opowiedzieliśmy tatusiowi.
Ala Bałajewicz

piątek, 10 września 2010

Wycieczka do ZOO

Dzisiaj obiad jadłem u Karola. Po obiedzie mama i tata Karola postanowili zrobić wycieczkę do ZOO. Kiedy dojechaliśmy na miejsce najpierw zobaczyliśmy długą szyję żyrafy. Później weszliśmy do budynku z klatkami. W jednej z nich była małpa, chyba goryl, był bardzo duży i głośny. W ZOO było dużo innych zwierząt, ale nadszedł czas powrotu do domu.
Karol Łowczynowski

czwartek, 9 września 2010

Sen o Hawajach

Gdy przyszedłem do Kasi, to Kasia zaczęła odrabiać lekcje, a ja zdrzemnąłem się na łóżku. Przyśniło mi się, że przypłynąłem na Hawaje. Na plaży czekała już na mnie Kasia z zabawkami do pisku. Zbudowaliśmy zamek z piasku i pływaliśmy w morzu. W południowych godzinach było tak gorąco, że odpoczywaliśmy pod palmą kokosową i liczyliśmy przelatujące ptaki, było ich 123. Nagle zobaczyliśmy lodziarza, który zachęcał do kupowania lodów. Razem z Kasią kupiliśmy lody o smaku czekoladowym. Lody były pyszne! Świetnie bawiłem się na Hawajach. Sen skończył się, gdyż Kasia obudziła mnie na kolację. Po kolacji poszliśmy się kąpać i wtedy opowiedziałem Kasi mój sen.

Kasia Książka

środa, 8 września 2010

W niebieskim wesołym miasteczku

Dzisiaj Iza zabrała mnie do niebieskiego wesołego miasteczka. Wszędzie było niebiesko. Jedliśmy niebieską watę cukrową. Jeździliśmy na różnych kolejkach, a najbardziej podobał mi się diabelski młyn. Na karuzeli zwanej „kręciołek” bardzo dobrze się bawiłem. Jednak ekstra było dopiero na karuzeli-pieski. Siadało się do wagoników, które przypominały pieski, nasz wagonik przypominał Yorka, i mknęło się po parku jak pieski na spacerku. Miło spędziłem czas. Chciałbym tam jeszcze wrócić. Może Iza znów mnie tam zabierze.

Iza Krzyzińska

wtorek, 7 września 2010

Przygoda z Damianem

Gdy wróciliśmy do domu, to położyliśmy się na łóżku i przenieśliśmy do gry „Worms World Party”. W tej grze było dużo robali i chciały nas pokonać w bitwie. Potem wzięliśmy linę, żeby dostać się na górę i wtedy uderzyliśmy robale „bejsbolem”. Znowu wzięliśmy linę i tym razem uderzyliśmy „Bańką Stańką” w robale. I tak zakończyła się wojna. Wieczorem przy kolacji Damian opowiedział jaką przeżyliśmy razem przygodę.

Damian Kącki

poniedziałek, 6 września 2010

Miś jako Razor

Po raz pierwszy po wakacjach odwiedziłem Dawida w jego domu. Gdy wróciliśmy ze szkoły, jego mama gotowała obiad. Po godzinie odpoczynku zjedliśmy obiad, później Dawid odrabiał lekcje. Gdy nadszedł wieczór, obejrzeliśmy bajkę, zjedliśmy kolację i poszliśmy się kąpać. Potem Dawid pościelił łóżko i poszliśmy spać. Przyśniło się nam, że jesteśmy w grze komputerowej „Need For Speed Most Wanted”. Ja nazywałem się Razor i jeździłem autem Dodge Vajper, a Dawid nazywał się Didzej i jeździł Corvette i Lamborghini Collardo. Były tam organizowane wyścigi na sprint i na tor. Dawid zdobył na torze 1 miejsce, a ja zdobyłem 1 miejsce w sprincie. W drugiej turze wyścigów Dawid po raz drugi wygrał, ja niestety przegrałem. Zrobiło mi się smutno, ale Dawid mnie pocieszył, że następnym razem wygram. Sen się skończył w chwili, gdy mama budziła nas do szkoły.

Dawid Arnista