Gdy wracałem z Karoliną ze szkoły spotkaliśmy jej tatę, który oznajmił jej nowinę, że dzisiaj w szkole muzycznej są zajęcia z chóru. Gdy przyjechaliśmy do szkoły muzycznej, to zobaczyliśmy, że jeden z dyrygentów zemdlał i był potrzebny ktoś w zastępstwie. Karolina pobiegła szybko do pani dyrektor z prośbą, aby misiu dyrygował. Wyszło mu to świetnie i pani dyrektor zgodziła się na to, by miś był naszym dyrygentem. Przeżyliśmy wspaniałą przygodę.
Karolina Marciniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz